Dzień, w którym zmieniło się moje życie.
Kiedy się wszystko zaczęło? Między pierwszą zapiekanką a
drugą, a właściwie wtedy, kiedy uświadomiłam sobie, że zjedzenie też trzeciej,
nie stanowiłoby żadnego problemu.
To był impuls. Żadne zaplanowane działanie. 26 kwietnia 2018
- dzień, w którym moje życie zyskało nową jakość.
Nigdy nie chciałam być
przesadnie chuda. Dla mnie kobieta "wieszak", to żaden kanon piękna.
Potrzebowałam zmian. Tylko tyle i aż tyle.
Jak wyglądał każdy z planowanych 42 dni postu? Mniej więcej
tak.
1 tydzień
śniadanie - 1 starta marchew, 1/3 papryki, 1/2 ogórka, 4
pomidorki koktajlowe, 2 rzodkiewki i ciepła woda z cytryną
obiad - pół paczki mieszanki sałat, 1 starta marchew, 1 duży
pomidor, kiełki cebuli, 2 rzodkiewki i ciepła woda z cytryną
kolacja - 250 gramów owoców jagodowych ( maliny, jeżyny,
truskawki)
Moje żywienie po tygodniu nieco zmodyfikowałam.
2 tydzień:
śniadanie - 1 marchew i ciepła woda z cytryną
obiad - leczo (przecier z pomidorów bez skórki 250 ml, 2
całe pomidory, 1/3 papryki, 2 ogórki konserwowe i przyprawy - oregano, bazylia,
pieprz i chili)
podwieczorek - 1 jabłko
kolacja - 1 grejpfrut
3 tydzień:
śniadanie - 1 jabłko
obiad - kiszona kapusta ze startą marchewką i pieprzem
kolacja - pęczek rzodkiewek
4 tydzień:
śniadanie - 1 jabłko
obiad - pół słoiczka tartych buraków
kolacja - ogórki kiszone
W połowie 4 tygodnia, dopadły mnie nocą takie bóle brzucha,
że chcieliśmy wzywać karetkę. Nie da się tego opisać żadnymi słowami.
5 tydzień:
śniadanie - ogórki gruntowe ... tyle, na ile miałam ochotę
obiad - buraczki
kolacja - grejpfrut
Na początku 5 tygodnia, kryzys objawiał się w postaci prądów
przechodzących przez całe ciało.
6 tydzień:
śniadanie - 2 jabłka
obiad - 2 jabłka
kolacja - 2 jabłka
Przez pierwsze dwa tygodnie, ćwiczyłam codziennie 2 ... 2,5
godziny non stop. Potem, nie było już na to siły.
W trakcie diety, raz dziennie, wypijałam małą butelkę
naturalnego soku jabłkowo-marchwiowo-malinowego, bez żadnych substancji słodzących.
Zakazane w poście:
słodycze, mięso, sól, nabiał i produkty pochodzenia
mlecznego, rośliny strączkowe, kawa, herbata, alkohol, papierosy, napoje
gazowane, wszystkie owoce oprócz jabłek, grejpfrutów, cytryn i owoców jagodowych,
tłuszcze. Należy unikać też wszelkich leków, oczywiście oprócz tych
przyjmowanych na stałe.
Wszystkie szczegóły, dostępne są na oficjalnej stronie dr
Dąbrowskiej.
Jak to wszystko przebiegało? Czy było łatwo? Odpowiedź brzmi
... NIE.
Pierwszy kryzys pojawił się już drugiego dnia. Nie
potrafiłam przestać myśleć o jedzeniu i pojawiły sie delikatne bóle brzucha.
Dzień 3 ... drętwienie kończyn, silne bóle brzucha i
podbrzusza.
Dzień 4 ... nudności, ból głowy, dreszcze, nadmierna
potliwość.
Dzień 5 ... biegunka, pobolewanie głowy, ciągłe myśli o
jedzeniu.
Dzień 6 ... ból brzucha i coraz lepsze samopoczucie
psychiczne.
Dzień 9 ... odzyskiwanie sił i uczucie zimna.
Dzień 10 ... ból głowy, nieprzyjemny zapach z ust, uczucie
zimna, nudności, wysyp na twarzy.
W dniach 20 do 24, przyszedł taki kryzys, że jedyną myślą,
jaka mi towarzyszyła, było to, że nie dam rady, że już koniec, dość. Stałam nad
garnkami, wąchałam jedzenie, a łzy leciały mi wielkie jak groch.
W momencie kiedy wszystko odstawiasz, wyostrzają się
wszystkie zmysły. Wyobraźcie sobie, jakie katusze przechodziłam, czując zapach
czegokolwiek. Nawet teraz, siedząc tu i pisząc to wszystko, nie potrafię
powstrzymać łez.
Co prócz utraty wagi zyskałam? Zdecydowanie wzrosła moja samoocena :) Wchłonął mi się guz, który miałam w pachwinie od wielu lat i
przez który mając 14 lat, trafiłam do szpitala, bo rozrósł się do wielkości
pięści i narywał tak, że nie byłam w stanie chodzić. Zniknęła mi sucha,
czerwona, swędząca plama, umiejscowiona na udzie. Po depilacji ciała, włosy
odrastają zdecydowanie wolniej. Miesiączki są krótsze, mniej bolesne i obfite
(tyle wygrać). Uporałam się w końcu z trądzikiem, który nie dawał mi spokoju od
1 klasy gimnazjum! Główną wadą, poza kryzysami tzw. OZDROWIEŃCZYMI, jest to, że
stan moich paznokci, woła o pomstę do nieba.
Dzisiaj moje żywienie wygląda zupełnie inaczej. Od momentu
rozpoczęcia postu, nie miałam w ustach grama mięsa, ani nic słodkiego.
Kompletnie nie mam ochoty na tego typu posiłki :)
Przetrwałam wszystko i po tych 6 tygodniach, właściwie
niemal natychmiast, rozpoczęłam kolejny post, z tym, że dołączyłam do diety, długo
gotowany na parze kalafior z odrobiną soli.
Przez cały ten okres, schudłam ponad 20 kg. Dzisiaj moja
waga waha się między 60, a 63 kg przy wzroście 168 cm. Jednego dnia ważę 60,9 a następnego 62 :)
Mimo, że efekty mnie zadowalają, moim celem jest osiągnięcie
wagi 55 kg
Wszystko, co tu opisałam, jest zbiorem moich własnych
przeżyć. Pamiętajcie ...
KAŻDY Z NAS JEST INNY.
Jeśli nie jesteście gotowi, nie
róbcie nic na siłę. Próbowałam różnych diet, na mnie zadziałała ta. W każdym
materiale zamieszczanym przez inne osoby po przebytym poście dr. Dąbrowskiej wyczytałam,
że dla nich był to post mający na celu oczyszczenie organizmu. Dla mnie,
głównym powodem, było zrzucenie wagi.
WAŻNE!!!
W czasie trwania postu, WYKLUCZONE jest jakiekolwiek
odstępstwo od wytycznych, ponieważ dochodzi do spustoszenia organizmu!!! Jeżeli
do odstępstwa dojdzie, należy przerwać post i przez dłuższy okres do niego nie
wracać. Bardzo ważne jest wychodzenie z diety, ale o tym, osoby zainteresowane,
mogą przeczytać na wcześniej wspomnianej oficjalnej stronie dr. Dąbrowskiej.
Ola although I commend your perseverance and you undoubtedly look fantastic now I would doubt that such a severe diet is perfect for everyone. Making yourself ill to lose wait is a little extreme. But i am glad you are now happy within yourself 😀
OdpowiedzUsuńI look forward to reading future blogs with interest.
Take care xxx
Of course, this is not a diet for everyone. If something bad happened to me, i would stop it immediately! Thank you Adrian :) Have a nice day :)
UsuńMoim zdaniem nie powinnaś się już odchudzać, możesz wpaść w anoreksję. Ja tkwie w tej pułapce już 4 lata. Właśnie tak się zaczynało od takich drastycznych diet
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję i mam nadzieję, że uda Ci się pokonać tę straszną chorobę. Muszę przyznać, że 4 dni temu, rozpoczęłam 3 post i kiedy zaczęło kręcić mi się w głowie, zadałam sobie pytanie "po co to" Podoba mi się to, co widzę w lustrze. Sama sobie kazałam "wyluzować" Na szczęście, nie zauważyłam u siebie jadłowstrętu, ani nadmiernego łaknienia. Mam ciocię lekarza. Kiedyś zaprowadziła mnie na odział, na którym przebywają ludzie z zaburzeniami odżywiania. Widziałam cierpienie. Było takie namacalne... Ten widok zawsze towarzyszy mi gdzieś z tyłu głowy, więc staram się mieć nad wszystkim kontrolę. Bardzo Ci dziękuję za radę i życzę siły. Pozdrawiam :*
Usuń